Najnowsze wpisy


cze 03 2007 niechcacy....
Komentarze: 13
tak wiem że już sie pożegnałam i że ostatnia notka już napisana, ale musze wykazac sie małym brakiem konsekwencji... Dlaczego? Bo rozstałam sie z M. i chciałabym żeby ktoś wiedział. A ja pierdole, nie polecam. Myśle, ze to mogło być najchłodniejsze pozegnanie w moim życiu, zupełnie pozbawione uczuć, żali... I gdyby nie fakt, że tak obojętnie do tego poszedł pewnie chciałabym jeszcze...coś zrobić, cokolwiek, a tak musze dac sobie z tym spokój. Najwazniejsze to nie robić z siebie ofiary,cierpiętnicy i płaczącej zranionej oli... bo to żenujące i obrzydliwe. Hehhe, ale tez jakie ludzkie z drugiej strony. Co do bloga...hm...no pewnie że nie wytrzymam i znowu keidyś jakiegoś założe i uroczyście obiecuje, ze będe sie bardziej pilnować, żeby znowu nikt nie poderżnął mu gardła, albo jak kto woli nie podciął skrzydeł (jakbym kurwa jakimś aniołkiem była :P)
her-soul : :
cze 01 2007 żegnam
Komentarze: 8
właśnie słucham cudownej piosenki, niemniej jednak wcale nie ejst mi cudownie... Nawet trudno mi okreslić jak jest... Spotkała mnie dziś nawet miła rozmowa w atobusie w drodze do domu, później rozmowa telefoniczna od zaskakującej osoby, również miła. Dziś jeździam również samochodem i napaliłam sie na prawko, ale tak naprawde to chyba nie o tym chciałam... Nie będe juz pisać bloga...tego mojego kochane gloga, którego tak polubiłam, mimo braku ciągłosci w pisaniu... Nawet napisałam już osotnią notke, którą próbowałam ze trrzy razy napisać, ale jakoś sie nie udawało, wiec zrezygnowałam. Dlaczego kończe...? Bo mój M. czyta tego bloga od stycznia... To był dla mnie szok, cała ta znajomość ejst szokiem. Codziennie od nowa musze uczyć sie pokory, wyrozumiałości, szacunku, cierpliwości i zastanawiam sie czy mi sie chce... Chyba nie umiem być dziesiata z rzędu...chcałabym jak większość panien być tą pierwszą, przynejmniej do momentu kiedy nie pojawi sie kolejna. Ale chyba nie ejstem dość dobra by to sie mogło stać przy nim. W sumie to nie wiem czego mi brakuje. Nie umiem go jednak na tyle zainteresować sobą, żeby nie chciało mu sie robić niczego innego... Dobra to niech sie chłopak rozwija...szkoda tylko, ze przez niego ja sie juz tu nie rozwine... To co sie mówi w takich sytuacjach...? żegnajcie, wyciągamy chusteczki i placzemy czy coś...a może mamy zbiorowo spazmy i globus jak emilia korczyńska z uroczego 'nad niemnem' orzeszkowej...hm..? Taaaa, wiem nie bedizecie tęsknić i nawet nie zauważycie, bo to taka właściwość mojej osoby - jestes okej, nie ma cie okej :) No to znikłam... pomyślnych wiatrów robaki...:P
her-soul : :
maj 11 2007 pare zdanień tudzież równoważników na...
Komentarze: 4

Ha ha, wróciłam :) Taaa jestem z siebie bardzo duuuuuuuuuumna i w ogóle. Jak zwykle sobie poradziłam :P czasami myśle sobie, ze jestem z góry skazana na sukces:P A do tego jaka próżna, ach, pokory troche dzieciaku, pokory:) Jestem juz w Bialym, a dokładnie u mojego skarbka i jestem zadowolona, ze ten misiąc pracy zagramanicznej juz za mna. Teraz tylko imprezy, troche wódeczki, duuuużo całowania (z mizianiem gratis;)) i później egzaminy acha i wczesniej nad morze, piękne morze. Juz nie moge sie doczekać. A tymczasem pozdrawiam Was, kochani najmilsi (pamietajcie dzień bez wazeliny dniem straconym) i do zoba, może zacznę częściej wpadać :)

Buziaki misiaki lizaki i co tam tylko chcecie :P

her-soul : :
mar 28 2007 Być kobietą....
Komentarze: 4

No dobra, witam :) Czytaj: wróciłam for a while... A dokładnie do jutra wieczora... Mam wiadomość - jade na ponad miesiac do pracy do Włoch, w to samo miejsce co rok temu, tlyko troche wczesniej... Świeta poza domem...brzi dziwnie, ale dam rade - będzie mama i ciocia. Dobra dosyc przynudzania.... Z M. to juz ponad miesiac - cholera jak to szybko. Dostałam nawet kwiaty i zdjecie w ramce z okazji tego miesiąca - poczułam sie troche jak w gimnazjum, ale i tak to było baaaaardzo miłe. Tak mi z tym dobrze, ze czasami az mnie to przeraża.... Myśle, ze troche boje sie poważnych zobowiązań, deklaracji i stabilizacji w tym wszystkim... Ale spoko, jak to mówią małolaty:D Będe miała cały miesiąc, żeby to sobie jakoś wszystko ułożyć....

 

Chciałam jeszcze tylko wspomnieć o tym jakim M. jest facetem gdy całuje dotyka... O matko...jaki on jest władczy, jaki męski.... Słow mi brak i tchu jak trzyma mnie w ramionach i całuje i gryzie w szyje.... Jak błądzi tymi swoimi długimi paluchami po moim ciele....ściska skórę na plecach i gładzi włosy... Jak całuje delikatnie i namietnie raz po raz... A najbardziej lubie czuć na sobie jego oddech..słyszec podniecenie tuż obok ucha... Ma wtedy taki nieregularny oddech, a podniecenie staje sie niemal namacalne.... Uwielbiam przy nim zasypiać i czuc że na mnie patrzy.... Uwielbiam z nim być... bo.... własnie wtedy czuje sie po prostu kobietą...ot tak, bez żadnych etykiet i presji... Po prostu kobietą.... swojego mężczyzny...

Buzia M. :*

I pozdrawiam, znaczy sie pozdrowionka i papunie mysie pysie :*:*:*

her-soul : :
mar 10 2007 kawałeczek nieba :)
Komentarze: 7

Ładnie...choć nie do końca ciepło :P Ale i tak wybrałam sie na ukochany, pierwszy spacer tej prawie wiosny :) Cel - oczywiście kawałek ziemi, nad którą mój Jacuś ma swój własny kawałeczek nieba...:) Może ze mną jest cos nie tak, ale ja doprawdy uwielbiam tam być. Bo tam nie można nie być sobą. Siadam sobie zawsze, uśmiecham sie i czuje jak cicho jest w mojej duszy i jak błogo w świdomości.... Wczoraj akurat wzieło mnie na wspomnienia... Przypomniałam sobie, te najśmieśszniejsze historie z naszego wspólnego, licealnego pożycia i te, szczególnie bliskie mi... Jak to, ze na przykład Jacek we mnie wierzył, gdy ja o to nie prosiłam. Nie chciał nic w zamian, lubił mnie, może ciut bardziej niż inne koleżanki i to wystarczyło, żebym czuła sie przy nim ważna i fajna. nie wiem nawet co takiego robił, czy mówił coś konkretnego. Nigdy nie powiedział mi wprost, ze we mnie wierzy, ale ja to wiedziała, może gdzieś w spojrzeniu...w tonie głosu..w geście...może gdzieś w między wierszu... I ja w niego wierzyłam. Zresztą, wystarczyło na niego spojrzeć - człowiek sukcesu.... A czy rzeczywiście nim był, mimo przed wczesnej śmierci.... Hm...jestem osobą wierzacą, ale czasami mam wrażenie, ze ta moja wiara jest wybiurcza, bądź niekompletna. Powinnam być zła, że pod moja wakacyjną nieobecność mój najlepszy kolega odebral sobie życie, osuwając ciężar swojego ciała z głową przymocowaną paskiem do klamki... Powinnam potępić samobójce, bo im podobno nie należy sie niebo... Powinnam pytać 'dlaczego'... nie jestem zła, nie potępiam, nie pytam 'dlaczego'... Stało sie i musiałm uczyć sie codziennie od nowa przyjmować tą decyzje z pokorą i szacunkiem. I tak też do niej podchodze. Wczoraj siedząc, patrząc na te rozesmiane oczy i wieczny uśmiech przyszła mi do głowy jedna myśl... po czym zaczełam wątpić w swoją wiare...jaka..? To juz innym razem....

her-soul : :